piątek, 25 lipca 2014

557 kilometrów, czyli jak pielęgnować związek na odległość.

Zaznaczę od razu, że postępowanie wobec moich wskazówek wcale nie gwarantuje sukcesu i "życia długo i szczęśliwie". Jest to raczej zbiór porad uniwersalnych, ale nie cementujących w żaden sposób związku do grobowej deski. Tak się jakoś złożyło, że Sonię poznałem w zeszłym roku podczas wielkiego kryzysu w moim poprzednim związku. Odległość między mną a moją poprzednią partnerką nie była nie wiadomo jak wielka, z Ostródy do Gdańska jest ledwie od 3 do 4 godzin pociągiem (uwzględniając opóźnienia). Z jednej relacji na odległość wpadłem więc w drugą, moi drodzy z Ostródy do Jeleniej Góry jest blisko 557 kilometrów co równa się z jedenastogodzinną podróżą często jedynie na kilka dni. 

 Mitem jest, że związek na odległość skazany jest z góry na porażkę. Ludzie pochodzący z różnych krajów, wyznający różne religie, mający inny kolor skóry i mówiący obcymi dla siebie językami są w stanie związać się na całe życie. Najważniejsza jest cierpliwość i upór. Problem w tym, że młodzi żyjący w dzisiejszych czasach często nie potrafią być stali w uczuciach mając partnera/partnerkę pod samym nosem. A co dopiero "żyć" z kimś na odległość? Pokusy czyhają na imprezach, wśród znajomych i tak dalej i tak dalej. Związek na odległość opierać się więc musi na maksymalnym zaufaniu i komunikacji. Jeśli na tym polu pojawiają się zgrzyty to prędzej czy później się to wszystko porozłazi. Pozwólcie więc, że podpowiem czego nauczyłem się metodami prób i błędów. Finał moich rozważań być może Was zaskoczy, no ale nie uprzedzajmy faktów. 

STANLEYA KILKA RAD JAK NIE ZWARIOWAĆ W ZWIĄZKU NA ODLEGŁOŚĆ.


1.PISZCIE DO SIEBIE I DZWOŃCIE. Proste. Najważniejszy jest stały kontakt. A pisać można przecież nie tylko SMS-y ale i wiadomości na FB, a to przecież nic nie kosztuje. Grunt by robić to regularnie i nie na siłę. Wiadomo, że człowiek może być zajęty albo zmęczony, nie ma co ściemniać, że jest inaczej i odpisywać z łaski. To samo z rozmowami przez telefon. Jeśli w związku jest miłość, przyjaźń i zaufanie to i zrozumienie się pojawia. Jeśli chcecie uniknąć niezręcznego "Nie chcesz ze mną rozmawiać/pisać?" to po prostu bądźcie szczerzy. Powiedzenie wprost, że się pada na ryj nie zirytuje przecież drugiej połówki. 


2.WIDUJCIE SIĘ NIE TYLKO NA ŻYWO. W mojej relacji to i bywa tak, że się tej drugiej osoby z miesiąc czy dwa nie widzi. Jedynym ratunkiem jest więc korzystanie z wszelakich pomocników typu Skype. A przez Skype to można wiele rzeczy, wyobraźnia niech Wam już sama podpowie, bo mi nie wypada. Chyba nic więcej pod tym punktem nie muszę dodawać bo jest oczywisty. Grunt to nie odwalać takich głupot by ktoś niepowołany tego nie zobaczył. 


3.SŁUCHAĆ SIĘ NAWZAJEM. Co to znaczy? Żeby podczas pisania/rozmawiania/widzenia się na Skype nie rozmyślać o niebieskich migdałach. Bo nie dość, że jesteście od siebie oddaleni chuj wie jak daleko to jeszcze się olewacie. To, że ktoś nam nie mówi czegoś w twarz a przez telefon lub na piśmie nie znaczy to, że ma to zostać zignorowane. Szczególnie kiedy to dla niego tak ważna pierdółka jak "nowy kawałek (tu wstawcie wasze ulubione bandy)", śmieszny obrazek w internecie czy nowe buty i bluzka w jej przypadku. Jesteśmy z Marsa, laski są z Wenus. Je jara co innego, nas co innego, a jak nam większość pokrywa to jest sygnał, że może to być osoba na całe życie. Choć z drugiej strony pary mające te same zainteresowania mogą się szybko sobą znudzić znając się pod tym kątem na wylot. Na dwoje babka wróżyła, ech. Także nawet jeśli dla Was jest to błahe to dla tej drugiej osoby może być bardzo ważne. A jak już się tą pierdółkę zapamięta i samemu wspomni to na pewno tej drugiej osobie będzie miło, baaaaardzo miło. 


4.WYSYŁAJCIE SOBIE LISTY I PACZKI. Yay! To bardzo fajna sprawa, sprawiacie wtedy, że Wasza połówka dostaje od Was coś nie tylko wtedy kiedy "w końcu" się widzicie lub na święta. Zawsze warto zrobić niespodziankę, zrobić paczkę, załadować do niej maskotkę, jakiś drobiazg i naskrobać ręcznie (WOOOOW!) kilka romantycznych, szczerych słów. W związku na odległość wszelakie romantyczne i seksualne uniesienia nie są tak codzienne jak u innych. Jeśli się wie, że nam zależy, że jest uczucie i, że warto o nie walczyć i je pielęgnować, to takie gesty znaczą baaaardzo dużo. Są niczym zastrzyk z pozytywnej energii. No i jest element zaskoczenia. Raz, że przychodzi paczka, dwa, że sam moment jej otwierania ponosi ciśnienie, a trzy to zawartość od ukochanej osoby! 


5.KIEDY NIE MACIE ZE SOBĄ KONTAKTU ZAJMIJCIE SIĘ CZYMŚ POŻYTECZNYM. Jest taka możliwość, że stracicie ze sobą kontakt. Ktoś zgubi telefon, albo wyjedzie na wakacje i nie będzie zasięgu. Jeśli taka sytuacja nastąpi to najprościej zająć się czymś, co zajmie dużo, dużo czasu. Ja na ten przykład piszę, oglądam filmy, skupiam się na pracy i spotykaniem ze znajomymi. Robię wszystko by nie skupiać się na całkowitym braku najbliższej osoby. Oczywiście tęsknię, ale no jakoś sobie z tym trzeba radzić. Najłatwiej po prostu skupić całą uwagę na czymś innym, pozwolić sobie na odpoczynek od rozmyślania o wspólnej przeszłości i o tym co nadejdzie.


6.NIE OGRANICZAJCIE SIĘ WZAJEMNIE. Nie ma nic gorszego niż zrobić z drugiej połówki niewolnika. A już próbowanie takich akcji na odległość może wkurzyć na maksa. Zirytować może nie sam fakt zabronienia czegoś, zakazania i tak dalej. Jeśli się jęczy formułki typu "nie idź na tą imprezę, boję się, że zrobisz coś głupiego" to jest to nic innego jak zakamuflowane "nie ufam Ci, boję się, że mnie zdradzisz". Rzecz jasna można powiedzieć dla zasady coś typu "Jestem przeciwnikiem tatuaży, nie widzi mi się byś go miał/miała" jeśli się ma takie zdanie, ale w gruncie rzeczy związek dwóch osób ma się opierać także na wolności a nie zabierania ostatniego wolnego metra kwadratowego w głowie i przestrzeni. Związek musi oddychać, szczególnie jeśli jest na odległość. Jeśli wydaje Wam się to dziwne to ogarnijcie kolejny podpunkt. 


7. POZWÓLCIE SOBIE ODDYCHAĆ. Kiedy już dochodzi do tych kilku dni w miesiącu gdy się widzicie wypadki mogą potoczyć się za szybko. Błędem byłoby ich spędzenie tylko w jednym miejscu (szczególnie w łóżku, o seksie oczko niżej). Nie pozwólcie na zmarnowanie tych dni przed telewizorem, kompem czy innym ustrojstwem nawet jeśli mielibyście tam tkwić razem. Lepiej ponabijajcie fajne wspomnienia spacerem, kolacją, wspólną kąpielą, jakąś solidną grą planszową albo pójściem na koncert. Coś kreatywnego róbcie. Rzecz jasna wspólne oglądanie filmów, słuchanie muzyki i tak dalej to też niezła frajda (szczególnie oglądanie filmów, które mogą rozbudzić wyobraźnię po seansie IYKWIM). Jednocześnie nie wchodźcie sobie w drogę, nie duście się w swoim towarzystwie. Masz coś do zrobienia w pojedynkę kiedy on/ona jest obok, zrób to. Jeśli będzie Wam się układać to i tak spędzicie całe życie razem i będziecie się mieli dosyć. To co napisałem wcześniej być może wydaje Wam się wykluczać to co piszę teraz, ale można być ze sobą i być jednocześnie obok. Wymaga to wiele pracy i zrozumienia, wszyscy mamy inne charaktery i w różnym stopniu przywiązujemy się do ludzi. Jedni za bardzo inni za mało. Na to nie ma złotego środka, ale trzeba ze sobą rozmawiać i szukać kompromisów. 


8.NIE SKUPIAJCIE SIĘ TYLKO NA SEKSIE. Panowie, pamiętajcie, nie zapierdalacie tyle kilometrów tylko po to by sobie poruchać. Seks to fantastyczne konsumowanie związku, ale co za dużo to niezdrowo. Jeśli cały tydzień, na który przyjeżdżacie zamierzacie spędzić w łóżku to nie zdziwcie się, że to nie scementuje związku, ba, sprawi, że runie szybciej niż Wam się wydaje. Dlaczego? Ano dlatego, że nasz związkowy towarzysz może sobie pomyśleć, że my tylko o jednym. Że w koło to samo. A kobieta nie jest naroślą na cipce. Pań też się to tyczy, realne potyczki łóżkowe to nie plan filmu porno, każdy wojownik o kobiecy orgazm może się najzwyczajniej w świecie zmęczyć. "On/Ona mówi tylko o seksie". Jeśli takie myśli gnieżdżą Wam się w głowie to znaczy, że albo ktoś tu jest mocno ograniczony, albo chory, bo niewyżyty. Dodatkowo, jeśli przyjeżdżacie na tych kilka dni jedynie na dupczenie to nie zdziwcie się, że się okaże, że niewiele o sobie wiecie. Że znacie swoje ciała na wylot, ale nie macie bladego pojęcia jaka jest ulubiona piosenka osoby z którą śpicie, albo jaki kolor, czy książka. Cokolwiek. A potem człowiekowi robi się mega głupio. 


9.UWAŻAJCIE O CO SIĘ KŁÓCICIE. Jeśli często się kłócicie to jeszcze nie znaczy, że już po ptokach. Natomiast jeśli poruszacie notorycznie tematy, które irytują ta drugą osobę to przygotujcie się, że może się skończyć tragicznie (czyt. zerwaniem). Polityka, religia, tematy około seksualne i obyczajowe. Można wdepnąć na niezłą minę, a potem się wysadzić. Bo jeśli kłótnia się zaogni to można na zacząć a) na gwałt szukać możliwości do spotkania, co może się nie udać b) próbować to załatwić przez telefon/Skype lub nie daj Boże FB. Łatwo jest zerwać na odległość, choć za cholerę nie jest to dojrzałe i źle świadczy o osobie, która zrywa (jest zbyt dużym tchórzem by poczekać i zerwać w cztery oczy lub porozmawiać na spokojnie kiedy nastąpi okazja). Serio lepiej sobie zrobić separację i poczekać niż rozstawać się pochopnie. 


10. JEŚLI NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ NIE WYCHODZI - ROZSTAŃCIE SIĘ. No bo po co ciągnąć coś na siłę i męczyć nawzajem? Nie poszło, wszystkie środki ratunkowe zawiodły, czas uleczy rany i w końcu ból rozejdzie się po kościach. Owszem, psychiczne tortury się pojawią, będą nieprzespane i zapłakane noce, ale przecież są na tym świecie rzeczy, na które nie mamy wpływu. Wiem, że mojej gdańskiej byłej partnerce jest obecnie dobrze w życiu więc czemu mam się tym nie cieszyć? Jeśli jest szczęśliwa to świetnie, nie żywimy wobec siebie urazy i jest okej. 

Pisałem na początku, że te podpowiedzi nie są żadną żelazną formułą, a jedynie obserwacjami, które na własnej skórze mnie dotknęły i zostawiły takie a nie inne refleksje. Z Sonią jestem teraz na etapie zastanawiania się co z naszą znajomością będzie dalej. Pozwalamy sobie od siebie odpocząć i nie ograniczamy się słowem "związek", które narzuca przecież pewne zasady, rządzi się swoimi prawami i kojarzy się z uwiązaniem, smyczą i tak dalej. Rzecz jasna nie namawiam nikogo do tkwienia w stanie zawieszenia, bo tego to nikt długo nie wytrzyma. Sonia siedzi obecnie w Norwegii, a potem... potem jej życie zależy od tego gdzie dostanie się dalej na studia. A gdzie jest moje w tym wszystkim miejsce? No właśnie. Jako, że nie umiemy odpowiedzieć sobie na to pytanie odkładamy "związkowanie" na potem. Sam nie stosowałem się do wszystkich podpowiedzi, które Wam tu zamieściłem, sam wpadłem na nie po czasie. Nie mówię o mojej relacji z nią w czasie przeszłym bo przecież się nie zakończyła, a to, że nie mamy serduszka na FB przecież nie ma mocy w rzeczywistości i o niczym nie świadczy. Czy skoro już o tym wiecie, że nie jesteśmy OFICJALNIE razem to ten artykuł ma jakiś sens? Ma, pewnie, że ma bo wszystko zależy od tego co się w związku dzieje, od losu jaki jest nam pisany, od naszych charakterów i tego jak się dogadujemy. To nie jest zamknięty rozdział, więc pewnie jeszcze życie dopisze na moim blogu nie jedną notatkę o mnie i o tej niesamowitej dziewczynie. Póki co dzięki Wam wielkie za uwagę i przeczytanie tego tekstu. W komentarzach możecie opowiedzieć o tym jakie Wy mieliście przygody w związkach na odległość, w jaki sposób je pielęgnujecie, jak sobie radzicie. A jeśli chcecie to mogę Wam też strzelić notkę o tym jak sobie poradzić po rozstaniu. To wcale nie musi być koszmar, ani robienie głupoty za głupotą. Pis joł! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz