czwartek, 31 lipca 2014

Przegląd polskiej prasy muzycznej, odcinek 1: TERAZ ROCK NR 8/2014 VS METAL HAMMER NR 8/2014

Dziś moi drodzy przyjrzę się zawartości dwóch najnowszych numerów wciąż dość poczytnych magazynów muzycznych w Polsce. We wrześniu minie 10 lat odkąd kupiłem pierwszy numer "Teraz Rocka" jakieś dwa lata później zainteresowała mnie na dobre treść pojawiająca się w "Metal Hammerze". Następnie serducho podbił "Mystic Art" i coraz bardziej czarcie wydawnictwa z "7Gates" i Mega Sinem" na czele. Dziś za najlepsze pismo muzyczne uważam otwarcie "Musick Magazine", z którego bije pasja do tworzenia i przepytywania muzyków. Po co robić przegląd prasy, skoro każdy może sobie po prostu gazetę zakupić? Ano po to by utrwalić komentarz na temat tego na czym dane magazyny się skupiają. 

wtorek, 29 lipca 2014

5 utworów, które powinniście poznać vol.1: CONVERGE, IGORRR, BARONESS, MOTIONLESS IN WHITE, THE DILLINGER ESCAPE PLAN

Witajcie w nowym stałym dziale na blogu! Będę Wam proponować w nim najciekawsze na moje ucho muzyczne wyziewy z najróżniejszych gatunków mając nadzieję, że nie wszystkie kojarzycie. Przy każdym utworze pojawi się choć kilka słów wyjaśnienia dlaczego właśnie ten. Zapraszam do czytania i słuchania! 

CONVERGE - Grim Heart/Black Rose

Utwór z albumu "No Heroes", jeden z najdłuższych w ich karierze, wyraźnie podzielony na dwie wynikające z siebie części. Pierwsza porusza swoją rzewnością i emocjonalnym śpiewem, druga rozrywa na strzępy szaleństwem i rozpaczą. Tylko oni potrafią ubrać tak chaotyczną muzykę w piękne szaty i dźwięki. Uwielbiam ich od dawien dawna i jak dobrze pójdzie to Jane Doe zagości na mojej łapie. Taaaaak, chciałbym tatuaż z tą okładką. 

niedziela, 27 lipca 2014

W kuchni ze Stanleyem, czyli przepis na sałatkę Cezar!

Elo, elo wszystkim! Dziś dowiecie się, że wcale nie ograniczam się do zagotowania wody i zrobienia jajecznicy. W prosty i przejrzysty sposób dostaniecie przepis na sałatkę Cezar! Zanim zaczniecie się do niej zabierać to pamiętajcie, tak jak Rysio przykazywał: umyjcie rączki. Jako, że nie wyobrażam sobie robienia czegokolwiek bez muzyki to zabierzta do kuchni sprzęt grający i odpalcie co tam sobie chcecie, gwarantuję, że wtedy zabawa będzie przyjemniejsza.

piątek, 25 lipca 2014

557 kilometrów, czyli jak pielęgnować związek na odległość.

Zaznaczę od razu, że postępowanie wobec moich wskazówek wcale nie gwarantuje sukcesu i "życia długo i szczęśliwie". Jest to raczej zbiór porad uniwersalnych, ale nie cementujących w żaden sposób związku do grobowej deski. Tak się jakoś złożyło, że Sonię poznałem w zeszłym roku podczas wielkiego kryzysu w moim poprzednim związku. Odległość między mną a moją poprzednią partnerką nie była nie wiadomo jak wielka, z Ostródy do Gdańska jest ledwie od 3 do 4 godzin pociągiem (uwzględniając opóźnienia). Z jednej relacji na odległość wpadłem więc w drugą, moi drodzy z Ostródy do Jeleniej Góry jest blisko 557 kilometrów co równa się z jedenastogodzinną podróżą często jedynie na kilka dni. 

 Mitem jest, że związek na odległość skazany jest z góry na porażkę. Ludzie pochodzący z różnych krajów, wyznający różne religie, mający inny kolor skóry i mówiący obcymi dla siebie językami są w stanie związać się na całe życie. Najważniejsza jest cierpliwość i upór. Problem w tym, że młodzi żyjący w dzisiejszych czasach często nie potrafią być stali w uczuciach mając partnera/partnerkę pod samym nosem. A co dopiero "żyć" z kimś na odległość? Pokusy czyhają na imprezach, wśród znajomych i tak dalej i tak dalej. Związek na odległość opierać się więc musi na maksymalnym zaufaniu i komunikacji. Jeśli na tym polu pojawiają się zgrzyty to prędzej czy później się to wszystko porozłazi. Pozwólcie więc, że podpowiem czego nauczyłem się metodami prób i błędów. Finał moich rozważań być może Was zaskoczy, no ale nie uprzedzajmy faktów. 

STANLEYA KILKA RAD JAK NIE ZWARIOWAĆ W ZWIĄZKU NA ODLEGŁOŚĆ.


1.PISZCIE DO SIEBIE I DZWOŃCIE. Proste. Najważniejszy jest stały kontakt. A pisać można przecież nie tylko SMS-y ale i wiadomości na FB, a to przecież nic nie kosztuje. Grunt by robić to regularnie i nie na siłę. Wiadomo, że człowiek może być zajęty albo zmęczony, nie ma co ściemniać, że jest inaczej i odpisywać z łaski. To samo z rozmowami przez telefon. Jeśli w związku jest miłość, przyjaźń i zaufanie to i zrozumienie się pojawia. Jeśli chcecie uniknąć niezręcznego "Nie chcesz ze mną rozmawiać/pisać?" to po prostu bądźcie szczerzy. Powiedzenie wprost, że się pada na ryj nie zirytuje przecież drugiej połówki. 

środa, 23 lipca 2014

Za co hejtujemy polskie zespoły, czyli o rzucaniu mięsem w artystę.

Internauci potrafią niszczyć. Potrafią dojebać ukrywając się za maską anonimowości we wszystkie świętości, w klasykę czegokolwiek, bezpardonowo i momentami na tyle skutecznie by zniechęcić do robienia czegokolwiek. Z drugiej strony są potrzebni, ich skupienie na niszczeniu, tego co ich mierzi często jest większe niż fanów na swoim ulubieńcu. W naszym uroczym kraju hejtuje się mistrzowsko i beztrosko, kpi się, drwi się, obrzuca mięsem bezczelnie, ale często trafnie. Nie przepadam za hejtami, jeśli ograniczają się do rzucania bluzgami bez uzasadnienia. Określenia typu "chujowe, pozdrawiam", "gówno" i tym podobne nie wnoszące nic do dyskusji znikają wraz z osobami, które napiszą takie coś na moich stronach. 

Kapele na naszym podwórku nie mają lekko. Gdyby hejterzy podrywali panienki z taką łatwością jak rzucają błotem w muzyków, to może nie byliby tak sfrustrowani by siedzieć i marudzić na tych wszystkich grajków maści rozmaitej. No cóż. Każdy ma święte prawo napisać w sieci, że coś mu się nie podoba. Mi też nie podobają się takie czy inne kapele (napiszę o tym za jakiś czas), ale bliżej mi do osoby trollującej  niż otwarcie nienawidzącej danego artysty. Sukces kłuje w oczy, więc trzeba się wyżyć, wyrazić negatywą opinię. Ma to swoje dobre strony bo hejterstwo zmusza artystę do odpowiedzi, czasem dosłownie, a czasem nowym materiałem, tworzeniem czegoś wyjątkowego, z drugiej strony ostatnia petycja o rozwiązanie grupy Ghost bardzo mnie zasmuciła, antyfani po prostu przeginają w tym przypadku. Przeszkadza? Uwiera w dupę? Nikt słuchać nie karze. 

Przed Wami mały zestaw artystów (dla części czytających być może "artystów"), którzy obrywają gównem najczęściej. Póki co polskich, ale pojawi się też pisanina o zagranicznych. Skąd to całe hejterstwo? Czy tak naprawdę jest kierowane w stronę samych muzyków czy jednak ich fanów? Postaram się temu przyjrzeć bliżej. 

COMA 

W przypadku tej grupy najwięcej zarzutów o "chujowość" pada pod adresem wokalisty Piotra "Robuca" Roguckiego. Facet ten ma specyficzną ekspresję i jego zachowanie może irytować. Muzycznie jednak nie potrafię tej grupie nic zarzucić, grają swoją wyważoną mieszankę rocka i metalu, od roku 2004 kiedy to wyszło "Pierwsze wyjście z mroku" urośli do rangi grupy (nie, nie używam tego słowa na wyrost) kultowej wśród młodych osób. Oczywiście teksty pana wokalisty są momentami egzaltowanym bełkotem, ale na dobrą sprawę te wszystkie herbaty co wznoszą krzyk u sąsiada nie są takie trudne do zrozumienia. Metalowcy nie znoszą tej grupy, bo młode kuce wbijają się w ich ciuszki i przyszywają naszywki obok logosów Slayera czy Metalliki. To chyba znak czasów, miksowanie gatunków jest modne, a tłumaczy się to otwartością umysłu. Za co więc Coma jest najbardziej besztana? Zdaje mi się, że za nadęcie, którego na początku kariery tego zespołu nie widziałem. Za skupienie się przez pana wokalistę na Must Be The Music i co tu dużo mówić, za gwiazdorkę. Muzycznie naprawdę nie potrafię niczego zarzucić i lubię to co stworzyli na czterech dotychczasowych krążkach. Muszę przyznać, że hejterstwo zostało fajnie skomentowane w utworze "Los cebula i krokodyle łzy" z ich ostatniego albumu, zakładam, że się nim od ładnego czasu, po prostu już nie przejmują. 

niedziela, 20 lipca 2014

6 polskich twórców komiksów internetowych, których warto śledzić.

Dziś będzie o komiksach, które inspirują. Ich twórcy przelewają na papier swoje sukcesy, rozczarowania, poglądy na otaczający nas świat. Mają dużo do powiedzenia, więc po prostu robią swoje i często sprawiają, że popadam w refleksję nad tym co mnie otacza. I za to jestem im wdzięczny i dlatego o nich tu piszę. Zerknijcie więc i zainteresujcie się. Naprawdę warto. P.S: Jeśli nie podaję imienia i nazwiska to znaczy, że nie namierzyłem (ale się starałem!) 


KAROLINA DANEK - OPOWIEM CI BAJKĘ JAK KOT PALIŁ FAJKĘ

Na koty natrafiłem zupełnie przypadkiem i zostałem na dłużej. Autorka bardzo proste prawdy życiowe ubiera w bardzo zgrabne rysunki, przemycając często typowe kocie zachowania. Także pytanie brzmi czy to kot jest podobny do człowieka czy człowiek do kota. Ach, dodam jeszcze, że gdyby dym papierosowy układał się w takie ładne spiralki jak tu to wróciłbym do nałogu. Autorkę możecie namierzyć pod tymi linkami: 

sobota, 19 lipca 2014

Stanley vs Babymetal!

Okej, BABYMETAL, to teraz bardzo gorący muzyczny temat. Niech to zdjęcie sportretuje Wam moją pierwszą reakcję na to co zobaczyłem w teledysku do Doki Doki Morning


piątek, 18 lipca 2014

Życie z kocim terrorystą, czyli jak wytrzymać z Behemothem.

No siema, to nie będzie wpis o kapeli Behemoth, która wygląda tak:


To będzie wpis o zwierzątku imieniem Behemoth, które wygląda tak: 


Porównanie z grupą Nergala nie jest przypadkowe. Mój kot jest 666 razy bardziej diabelski od nich nawet kiedy leży jak na tym zdjęciu. 

czwartek, 17 lipca 2014

Dzień dobry wszystkim, czyli co Wy tu robicie?

To jestem ja:


A to są co najmniej  dwa wyjścia skąd się tu wzięliście:

a) przypadkiem wpisaliście "Stanley" w wyszukiwarkę (nie wiem po co, "stanley" to nie jest popularne słowo, ale może nie chciało Wam się dopisywać Kubrick czy coś w tym rodzaju)

b)trafiliście tu, bo dałem cynk, że coś tu się będzie, może i ciekawego, działo poprzez FKRBZM. (Ha, ha! Niewtajemniczonym teraz nie wytłumaczę, nich sobie wpiszą i namierzą źródło).