poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Cudze chwalicie, swego nie znacie vol.2: FETO IN FETUS, THERMIT, SCYLLA, BESIDES, SOUNDFEAR

Witajcie w drugim odcinku mojego cyklu mającego na celu przybliżać twórczość znakomitych kapel z naszego podwórka. Ostatnio mogliście zapoznać się z HERMETIC EVOLUTION, VAGUE STORIES, DEFYING, HYPERIAL i DROWN MY DAY. Dziś przedstawię Wam ponownie zróżnicowane dźwięki tworzone przez świetnych i różnorodnych muzyków. Zapraszam do słuchania i czytania! 

FETO IN FETUS

Mieszanka grindcore i brutalnego death metalu wprost z moich warmińsko-mazurskich okolic. Odrobina melodii, teksty składające hołd klasycznym krwistym horrorom, krótko mówiąc solidny wpierdol z soczystym brzmieniem. Tułają się już od ładnych paru lat i w końcu widać efekty, coraz częściej widzę, że grają w znakomitym towarzystwie. Oby tak dalej panowie! Niszczycie system! 


THERMIT

Thrash! ThermiT! Piwo! Naszywki! Katany! Piwo! Headbanging! Napierdalać! Thrash! ThermiT! No dobra, dodam jeszcze, że są bardzo obiecujący, dużo koncertują, są wyluzowani, pełni energii i nawet jeśli niczego nowego w temacie nie tworzą to i tak mogą wiele osiągnąć! Napierdalać! 


SCYLLA

Swego czasu wypuścili zajebisty krążek Pestilence, War, Famine And Death, który pozamiatał w temacie technicznego djentopodobnego grania z wpływami groove, metalcore, deathcore i nawet dubstepów rozmaitych. W sumie moje blablanie nie ma większego sensu, po prostu odpalcie ten zajebisty numer i cieszcie się tak znakomitą kapelą z naszego podwórka. 


BESIDES

Post rock w naszym kraju to nie tyko Tides From Nebula co skutecznie udowodniły dwie składanki od Post Rock PL. Na drugiej znalazła się właśnie grupa Besides, która swoim delikatnym, pełnym wyczucia graniem potrafi na chwilę przenieść w nieco inny wymiar. Nie każdemu taka estetyka podejdzie, ale spróbować warto. 


SOUNDFEAR 

Huh, muzyka Soundfear to wkurwiony kopniak prosto w szczękę. Nie biorą jeńców i podobnie jak Drown My Day mogą ostro namieszać w przyszłości. Do tego niespotykana tematyka tekstów, etniczne naleciałości dodające muzyce smaku i dźwięki, które momentami serio mogą wywołać ciary. Rzecz jasna bardzo pozytywne ciary. Adrenalina, wściekłość, bezkompromisowość. Takie rzeczy się dzieją jak się dużo słuchało "Roots". 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz