Część z Was drodzy czytelnicy wypytywała cóż to za konwent i gdzie ja w ogóle trafiłem i dlaczego nic nie wiedzą, że coś takiego jest. Ano Olsztyńskie Dni Fantastyki są nowe na mapie konwentowej, odbyły się jak widać kilka dni temu i nie doczekały się zbyt obszernej reklamy w sieci. Cóż, dobrego trudne początki, zapewniam, że było warto, impreza przyciągnęła z tego co słyszałem ponad 300 osób (jeśli nie 400) i panowała na niej bardzo rodzinna atmosfera. Podczas dwóch dni odbyło się kilka sympatycznych prelekcji, konkursów i warsztatów w Miejskim Ośrodku Kultury. W przyszłym roku, mam nadzieję, poprowadzę przynajmniej kilka prelekcji na rozmaite tematy, o ile organizatorzy dadzą mi taką możliwość. Póki co mogę Wam zdać krótką relację z atrakcji jakie przygotowali zaangażowani w akcję ludzie. Zapraszam do czytania!
środa, 15 października 2014
środa, 1 października 2014
Dla kogo te koncerty, czyli o (nie)chodzeniu na gigi słów kilka.
Ostatnio wpadłem do Olsztyna z okazji drugiej edycji Wrath of Gods Mini Tour. Był to jeden z tych koncertów, podczas którego docinki o słabej frekwencji pojawiały się przy okazji każdego występu. A skład lichy nie był: Sinsinate, Tehace, Medebor, Hyperial i Eternal Deformity to kapele, które radzą sobie całkiem dobrze na naszej scenie, ludziska nazwy kojarzą, wiedzą, że łoją dobrze więc czemu była nas tylko garstka pod sceną? Powodów może być co najmniej kilka, i bynajmniej nie wynikają one ze słabego składu, bo ostatni koncert Vadera, Vesanii, Feto In Fetus i reszty składu także frekwencyjnie dupy nie urywał.
środa, 10 września 2014
Przegląd starych hitów vol.3: CRAZY TOWN, TANITA TIKARAM, TOUCH AND GO, SONIQUE, LIQUIDO
Powracam po krótkiej, acz dość widocznej nieobecności na blogu! Dawno nie serwowałem czwartkowych hitów, czyli utworów, które prześladowały nas za dawnych czasów, będących swoistymi guilty pleasures. W tym wydaniu stanowczo będą rządzić piękne kobiece głosy i dwa lekkie rockowe kawałki, które niejednemu spędzały sen z powiek. Zapraszam do czytania i słuchania!
CRAZY TOWN - Butterfly
Melodia zsamplowana z mniej znanego kawałka Red Hot Chili Peppers, która ma to do siebie, że jak już się ją raz usłyszy to zagnieżdża się w głowie na amen. Ostatnio coś się tam w ich obozie ruszyło, choć nie mam pojęcia dlaczego, może pod wpływem powrotu chociażby Body Count i w pewnym sensie podobnych, nieco zapomnianych kapel? Nie wiem, ale ten Motylek jest już, chcąc nie chcąc piosenką kultową i bezwstydnie można do niej wracać.
środa, 3 września 2014
PYTANIA OD CZYTELNIKÓW! (vol.1)
Jako, że trochę Was się ostatnimi czasy narobiło postanowiłem stworzyć dział, w którym możecie mnie przepytać i zobaczyć mój punkt widzenia na pewne sprawy! Zapraszam do czytania i zostawiania pytań do kolejnych wydań w komentarzach na blogu lub fanpage!
Pytanie od Agnieszki o Filmy, Które Ryją Banie Zbyt Mocno: Blog w ciągu tego roku bardzo się rozwinął, jeśli chodzi o prezentowane filmy. Początkowo, gdy zalajkowałam, miałam wrażenie, że zdominowany jest przez filmy w rodzaju Martwicy Mózgu, tymczasem coraz częściej jest tu kino ambitne, psychologiczne, wymagające od widza. Czy to celowy zabieg? Czy blog ewoluuje razem z Tobą, czy może od początku miałeś założoną koncepcje tego rozwoju? I jeśli możesz zdradzić, to w jakim kierunku planujesz dalszą pracę na FKRBZM?
Już od początku istnienia fanpage i bloga zakładałem, że treści na nich zawarte będą różnorodne i odpowiadające zarówno fanom gore, jaki i thrillerów czy dramatów psychologicznych. Rycie bani ma wiele wymiarów, zauważyłem to przeglądając zróżnicowane propozycje od czytelników i podsumowując swoje własne reakcje na pewne filmy. Jeśli ktoś by mnie zapytał co łączy "Srpski Film", "Podziemny krąg" i "Jumanji" to odpowiedziałbym, że wszystkie na swój sposób ryją banie. O wielowymiarowości rycia bani popełniłem zresztą artykuł, który spotkał się z mieszanymi reakcjami. Mogę jedynie powiedzieć, że Ci którzy zarzucają mi tak zwane "naciągane treści" zupełnie mnie nie obchodzą, zresztą już dawno poznikali ze strony. Także różnorodność inwentarza na blogu była pielęgnowana od jego zarania. Plany na najbliższe miesiące są takie jak zwykle: dostarczyć czytelnikom ciekawych opisów i artykułów. Choć nie ukrywam, że chciałbym rozszerzyć swoją działalność i pokazać się na You Tube. No i w końcu znaleźć czas na rozpoczęcie pisania pierwszej książki o zrytych filmach, nawet nie będąc pewnym czy ktoś chciałby coś takiego wydać.
Już od początku istnienia fanpage i bloga zakładałem, że treści na nich zawarte będą różnorodne i odpowiadające zarówno fanom gore, jaki i thrillerów czy dramatów psychologicznych. Rycie bani ma wiele wymiarów, zauważyłem to przeglądając zróżnicowane propozycje od czytelników i podsumowując swoje własne reakcje na pewne filmy. Jeśli ktoś by mnie zapytał co łączy "Srpski Film", "Podziemny krąg" i "Jumanji" to odpowiedziałbym, że wszystkie na swój sposób ryją banie. O wielowymiarowości rycia bani popełniłem zresztą artykuł, który spotkał się z mieszanymi reakcjami. Mogę jedynie powiedzieć, że Ci którzy zarzucają mi tak zwane "naciągane treści" zupełnie mnie nie obchodzą, zresztą już dawno poznikali ze strony. Także różnorodność inwentarza na blogu była pielęgnowana od jego zarania. Plany na najbliższe miesiące są takie jak zwykle: dostarczyć czytelnikom ciekawych opisów i artykułów. Choć nie ukrywam, że chciałbym rozszerzyć swoją działalność i pokazać się na You Tube. No i w końcu znaleźć czas na rozpoczęcie pisania pierwszej książki o zrytych filmach, nawet nie będąc pewnym czy ktoś chciałby coś takiego wydać.
poniedziałek, 1 września 2014
Cudze chwalicie, swego nie znacie vol.4: DEATH DENIED, SUNNATA, MADE OF HATE, LOSTBONE, CORRUPTION
Mhroczne jak dupa Szatana sesje zdjęciowe niech Was nie zmylą, bo muzę Wam wielobarwną w dzisiejszym wydaniu serwować będę. Dziś troszkę pustynnych klimatów, bo Polacy nie gęsi swoje stonery mają. Czyli czwarte już wydanie "Cudze chwalicie, swego nie znacie". Zapraszam do słuchania i podrzucania propozycji w komentarzach!
DEATH DENIED - Jack, Jim And Johnny
Imprezowe klimaty to nie tylko domena neothrashowych bandów pokroju Munucipal Waste czy naszych ziomali z Terrordome. Kapele stonerowe na rock n rollowych resorach także potrafią wytworzyć luźny nastrój przy którym można zapomnieć, że nie żyjemy na pustkowiach wśród kaktusów tylko w takiej a nie innej dość smutnej rzeczywistości. Death Denied to świeży twór na naszej scenie, z którym musicie się zapoznać jeśli z trzema panami na J jesteście w bliskich kontaktach. Jeśli nie jesteście też się zapoznajcie, to proste łupnięcie w sam raz na wieczór przy piwku po ciężkim dniu pracy.
niedziela, 31 sierpnia 2014
Różne oblicza hałasu, czyli o pierwszym numerze NOISE MAGAZINE słów kilka.
Wyobraźcie sobie taką dość nieprzyjemną sytuację: "Teraz Rock" to jedyne czasopismo muzyczne, z którego możecie czerpać wiedzę na temat muzyki. Nie istnieją żadne inne źródła, które mogłyby z nim konkurować, nie ma podziemnych zinów, nie ma niczego, a zagraniczna prasa muzyczna do nas nie dociera. W internecie też istnieje tylko i wyłącznie pismo pana Wiessa i Królikowskiego. Losy wielu kapel zależą od nich i ich współpracowników, tak więc grindcoere, death i black metal są zepchnięte na totalny margines. Przerażająca to wizja prawda? Na szczęście nie jest prawdopodobna. Na szczęście mamy jeszcze (lepszego bądź gorszego) Metal Hammera, całkiem zjadliwego, choć obecnie dość mainstreamowego Mystic Arta i znakomite 7Gates oraz Musick. Kilka dni temu natomiast ukazał się pierwszy numer magazynu, który z miejsca zyskał w moim mniemaniu miano niemal doskonałego. NOISE Magazine. Dlaczego "niemal". Ano przeczytajcie sobie poniżej.
piątek, 29 sierpnia 2014
Relacja z Olsztyńskiej Ofensywy Muzycznej - CERBER, KOHORTA, INSIDIUS, FETO IN FETUS, VESANIA, VADER, 27.08, Amfiteatr imienia Czesława Niemena
Tradycyjnie już Vader nawiedził Olsztyn pod koniec wakacji z zacną ekipą towarzyszącą. Legenda death metalu bez problemu przyciągnęła na olsztyński amfiteatr publikę, która na takiej muzie zjadła zęby, młodych gniewnych co to pod wpływem Vadera sami mogli kapelę założyć, oraz ciekawskich, co to być może w takiej estetyce nie siedzą, ale wiedzą, że zespół ma dla Olsztyna znaczenie niebagatelne. Jak zawsze Peter nie szczędził ciepłych słów pod adresem publiki i zaserwował z kolegami przekrojowy set, który nie powinien nikogo rozczarować. Nie tak unikalny jak przy okazji obchodów XXX lecia działalności, ale w pewnym sensie wyjątkowy. Zresztą, przeczytajcie sami.
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Cudze chwalicie, swego nie znacie vol.3: THY DISEASE, ENTROPIA, KOHORTA, SPIRIT, SOUNDS LIKE THE END OF THE WORLD
Trzecie wydanie mojego cyklu prezentującego bardzo ciekawe kapele z naszego podwórka właśnie wylądował! Zapraszam do czytania i zarzucania propozycji do następnych wydań w komentarzach! Do tej pory zapoznaliście się już z DROWN MY DAY, FETO IN FETUS, BESIDES, SCYLLA, SOUNDFEAR, HYPERIAL, VAGUE STORIES, HERMETIC EVOLUTION, THERMIT i DEFYING. Zapraszam do czytania!
THY DISEASE - Slave State
Grupa o wyrobionej już marce tułająca się ze swoją muzyczną propozycją po różnych, różnistych miastach Polski. Ostatni album to bardzo ciekawy koncept poświęcony zniewoleniu jednostki w świecie pełnym niebezpiecznych maszyn. Czyli coś dla fanów Terminatora i Fear Factory. Ameryki takim graniem nie odkrywają, ale brawa za konsekwentny rozwój i kombinowanie jak najbardziej się należą. Jeśliście jeszcze nie zapoznali się z ich najnowszym dokonaniem to polecam!
niedziela, 24 sierpnia 2014
10 wokalistek grzechu wartych, czyli o piękniejszej stronie rocka i metalu słów kilka
Dziś będzie lekkie i przyjemne zestawienie najlepszych i najseksowniejszych wokalistek moim skromnym zdaniem! Nie dziwcie się, jeśli którejś ze znanych pań tutaj zabraknie, kieruję się głównie tym, że wokalnie robi mi dobrze, albo, że wyjątkowo zjawiskowo wygląda. Zapraszam do czytania!
P.S: Artykuł poświęcony wokalistkom z naszego podwórka także się pojawi za czas jakiś!
10. ANGELA GOSSOW (ex - Arch Enemy)
Zaznaczę od razu, że w zestawie nie będzie ani jednej wokalistki Nightwish ani frontwoman Within Temptation. "Zniesmaczeni" moim bezguściem mogą już teraz przestać czytać dalej. Stawkę otwiera growlująca lepiej od nie jednego pana Angela Gossow, która to swego czasu zasilała szeregi Arch Enemy. Za kapelą nie przepadam, ale wielki szacun za wokal i stylówę ostrej laski. Miło się na nią patrzy i nawet przyjemnie słucha. Obecnie jest menadżerką AE, obowiązki wokalne przejęła niebieskowłosa Alyssa, o której słów kilka nieco niżej.
czwartek, 21 sierpnia 2014
Przegląd starych hitów vol.2: MIDNIGHT OIL, CHUMBAWAMBA, DARUDE, SAVAGE GARDEN, NEW ORDER
MIDNIGHT OIL - Beds Are Burning
Bardzo lubię rozszyfrowywać radiowe hity sprzed lat. A ten utwór swego czasu często w rozgłośniach gościł. Szkoda, że właściwie tylko z tym numerem Midnight Oil jest kojarzony, z drugiej strony to taki nieśmiertelnik w ich karierze, coś jak Final Countdown dla Europe - przekleństwo i dar w jednym.
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Cudze chwalicie, swego nie znacie vol.2: FETO IN FETUS, THERMIT, SCYLLA, BESIDES, SOUNDFEAR
Witajcie w drugim odcinku mojego cyklu mającego na celu przybliżać twórczość znakomitych kapel z naszego podwórka. Ostatnio mogliście zapoznać się z HERMETIC EVOLUTION, VAGUE STORIES, DEFYING, HYPERIAL i DROWN MY DAY. Dziś przedstawię Wam ponownie zróżnicowane dźwięki tworzone przez świetnych i różnorodnych muzyków. Zapraszam do słuchania i czytania!
FETO IN FETUS
Mieszanka grindcore i brutalnego death metalu wprost z moich warmińsko-mazurskich okolic. Odrobina melodii, teksty składające hołd klasycznym krwistym horrorom, krótko mówiąc solidny wpierdol z soczystym brzmieniem. Tułają się już od ładnych paru lat i w końcu widać efekty, coraz częściej widzę, że grają w znakomitym towarzystwie. Oby tak dalej panowie! Niszczycie system!
sobota, 16 sierpnia 2014
Ukryci za maską uśmiechu, czyli o depresji i samobójstwie słów kilka.
Chyba każdy z nas zna kogoś co albo próbował się zabić, albo w końcu to zrobił. Takie tragedie zostawiają na nas tymczasowe piętno, ale życie toczy się dalej i po jakimś czasie wszystko, tak jakby wraca do życia. Dyskusje na temat tych, którzy targają się na życie są podobno bezcelowe bo niczego nie zmieniają. Samobójcy byli, są i będą. W pewnym sensie zgony osób znanych oswajają nas z tym tematem, a nawet wywołują drwiny ze zjawiska, które ma wiele podłoży. Łatwo cisnąć bekę z Kurta Cobaina, Magika czy też połowicznych suiciderów takich jak Amy Winehouse czy Ryśka Riedla tak zwanych Złotych Strzelców. Mówi się, że im więcej samobójców tym mniej samobójców. Prawda to, brutalna ale jednak. Rzecz w tym, że za każdym samobójstwem o ile nie jest to harakiri czy wysadzenie się w powietrze z Allahem na ustach stoi coś strasznego, siła wyższa, która wpierw wiedzie do autodestrukcji, a potem do odebrania sobie życia.
Mistrzu, wiedz, że bardzo mi przykro, że zainspirowałeś mnie do napisania tego tekstu.
czwartek, 14 sierpnia 2014
Stanley na iFESTIVAL, czyli relacja z koncertów MISTER D i DIE ANTWOORD
Część z Was, drodzy czytelnicy już zapewne wie, że uwielbiam koncertować. Raz na jakiś czas taka porządna wycieczka do Warszawy, Poznania, Gdańska, Wrocławia czy nawet Krakowa sprawia mi wiele radochy, szczególnie, że pochodzę z okolić gdzie porządnych koncertów nie jest za dużo. Także reprezentacja Ostródy pojawiała się ostatnio na iFestivalu. Nie będę się rozwodzić nad zwiedzaniem miasta i pozwolę sobie od razu przejść do meritum.
Die Antwoord jest w naszym kraju bardzo popularną grupą, Yo-Landi, Ninja i DJ Hi-Tek przyciągnęli tego wieczoru bardzo zróżnicowaną publikę. Nie zabrakło zwolenników rapsów, elektroniki, drum n bass, pojawiła się też znaczna grupa miłośników dźwięków rockowych i metalowych, po sali przemykali fani Morbid Angel, Dropkick Murphys, nawet Insect Warfare. No i Orion z Behemoth się pojawił. Ci, którzy zaglądali na fanpage bloga już wiedzą, że pojawili się także youtuberzy: Człowiek Warga znany z kanału Z Dupy i trzech szalonych panów z Abstrachuje TV. Świadczy to o tym, że dźwięki, które tego wieczoru rozbrzmiały na warszawskim Torwarze łączą wyznawców skrajnych muzycznych bajek. Co prawda niektórzy wyglądali jakby im się taka różnorodność nie podobała, a z tego co czytałem wynika, że było kilka przykrych incydentów, ale w końcu chamstwo i buractwo pojawia się wszędzie i na to już się nic nie poradzi. Na szczęście koncerty jako takie zostawiły na widzach zbyt dobre wrażenie by się tym wszystkim tak wielce przejmować. Zaznaczę od razu, że koncert Dub FX przesiedziałem na piwku, acz doceniam talent pana beatboxera, który za tym projektem stoi.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Cudze chwalicie, swego nie znacie vol.1: HERMETIC EVOLUTION, VAGUE STORIES, DEFYING, HYPERIAL, DROWN MY DAY
A może znacie? Nie wiem, znać powinniście. W tym dziale będę prezentować bardzo obiecujące kapele z naszego podwórka. Pamiętajcie, jeśli zaczną być mega popularne to wieszczyłem to jako pierwszy. Jeśli nie to tak zwani "odkrywcy" młodych talentów nie umieją się nimi dobrze zająć bądź zauważyć. Tak czy siak przed Wami słów kilka o kapelach, o których możecie nie wiedzieć a stanowczo powinniście. Zapraszam do czytania! Ach, i jeszcze jedno! Jeśli gracie w zespole i chcecie bym zaprezentował Waszą muzykę na blogu, zrecenzował album, przeprowadził wywiad i tym podobne to piszcie na mojego maila stanley.teoes@gmial.com lub na fanpage bloga! W komentarzach rzecz jasna możecie wypisywać, która propozycja spodobała Wam się najbardziej i podrzucać co ciekawsze kąski z naszego podwórka!
HERMETIC EVOLUTION
Trochę groove, trochę djent, jakieś odpryski nu, ogólnie rzec ujmując nowoczesne i nieortodoksyjne podejście do tematu. I do tego teksty w języku ojczystym, które co prawda mnie nie przekonują, ale pewnie znajdują swoich zwolenników. Grupa konsekwentnie eksperymentuje z brzmieniem, kompozycjami i kosmicznymi dodatkami. I nawet Cyber Marian im pomógł w produkcji klipu. Macie tutaj nowy teledysk na zachętę, obczajcie też całkiem ciekawy cover Ylvis - The Fox, wyszło sympatycznie i z jajem. Obyście się trzymali swojego przeznaczenia, liczę na ciągłą ewolucję i przebicie się do dzikich mas!
Etykiety:
artykuł,
Cudze chwalicie swego nie znacie,
Defying,
Drown My Day,
Hermetic Evolution,
Hyperial,
metal,
muzyka,
Stanley,
Vague Stories,
zestawienie
sobota, 9 sierpnia 2014
(Nie)tolerancyjni, (nie)stereotypowi, (nie)religijni, czyli dlaczego nasz kraj oszalał.
Frustracja w naszym kraju sięgnęła zenitu. Internetowa nienawiść wylewa się ze wszystkich zakątków i we wszystkich kierunkach. Nikt nie jest bezpieczny, radykalni wyznawcy takich czy innych poglądów mieszają z błotem tych, którzy myślą inaczej niż oni. Być za czymś to być przeciw czemuś. W naszym kraju nie da się iść prosto bo zawsze ktoś zarzuci, że nie opowiedzenie się po żadnej ze stron jest aktem ignorancji i obojętności. Mówi się, że nie ma niczego gorszego od obojętności, bo to ona sprawia, że spór gaśnie i znika w otchłani niepamięci. I co tu tak właściwie zrobić? Uciekniesz za granicę, to powiedzą, żeś nie patriota tylko dezerter, opowiesz się za patriotyzmem i będziesz głosić żeś dumny z kraju to Ci zarzucą nacjonalizm, rasizm, skrajne coś, coś tam i tak dalej. Jesteś po prawicy to znaczy, że depczesz lewaków, jesteś po prawicy to znaczy, że kochasz Korwina i jesteś pryszczatym kucem. Chcesz się ulokować po bezpiecznym środku to od tchórza wyzwą. Zawsze wyzwą, bo zawsze znajdzie się ktoś z zadrą w dupie co dorzuci swoje trzy grosze zamiast dbać o własny interes. Dlaczego ludzie wpierdalają się w życie innych? Ano dlatego, że "ja na Twoim miejscu zrobiłbym co innego" (ale nie mam takiej możliwości, bo nie mam wtyków, możliwości etc.). Ludziom żal dupę ściska, że są bezsilni, a Ci wyżej podejmują takie a nie inne decyzje. A potem piętnują to w internecie, bo anonimowość, bo w kupie siła, bo i tak mi nic nie zrobisz.
czwartek, 7 sierpnia 2014
Przegląd starych hitów vol.1: EIFFEL 65, BOMFUNK MC'S, CRASH TEST DUMMIES, THE CONNELLS, GIGI D' AGOSTINO
Witajcie w nowym retrospekcyjnym cyklu! Będą się w nim pojawiać hity z czasów naszego dorastania, szkolnych dyskotek, zastanawiające być może do dziś niezidentyfikowane przez Was radiowe szlagiery sprzed grubych, grubych lat. Przygotujcie się na przebłyski Waszych wspomnień związanych z tymi utworami! Zapraszam do czytania!
EIFFEL 65 - Blue
O tym, że wszystko jest niebieskie pieśń jakże zacna. Niby trochę wstyd tego słuchać, bo naiwne i z okrutnie raniącym oczy wideo, ale no takie były czasy. Ten numer to nawet swego czasu miałem nagrany na kasetę.
wtorek, 5 sierpnia 2014
5 utworów, które powinniście poznać vol.2: KATATONIA, PORCUPINE TREE, CULT OF LUNA, TIDES FROM NEBULA, ANATHEMA
Witajcie w drugim wydaniu cyklu poświęconemu wspaniałym i być może nieznanym Wam utworom. Jak zwykle postarałem się by było różnorodnie i emocjonalnie. Zgaście światło, nałóżcie słuchawki, odpalcie dowolny utwór i zamknijcie oczy. Cudowne doznania gwarantowane.
KATATONIA - Burn The Rememberance
O "Viva Emptiness" Katatonii będzie jeszcze swego czasu solidny artykuł. Tymczasem chciałbym zaproponować Wam numer, w którym perkusjonalia tworzą niesamowity klimat, ten utwór tak smutno płynie, a bardzo smutny, i dosadny w swej prostocie tekst dodaje utworowi niesamowitej mocy. Na koncercie ten numer bardzo chwycił mnie za serducho.
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Film, który zmienił moje życie vol.1: PODZIEMNY KRĄG (Fight Club, 1999, reż. David Fincher)
W tym dziale chciałbym się podzielić z Wami filmami, które miały na mnie jako człowieka niebagatelny wpływ. Dlaczego tutaj a nie na Filmach, Które Ryją Banie Zbyt Mocno? Ano dlatego, że mój osobisty blog bez filmów wyglądałby nieco pusto. A na tym blogu refleksja na temat danego tytułu zawsze będzie nieco innego rodzaju. Bardziej osobista, emocjonalna, po prostu "moja". Nie będzie w niej mowy o książce Palahniuka, na podstawie której powstał film, nie będzie porównywania go z nią. Będzie to po prostu notka o tym jakie ślady to dzieło na mnie pozostawiło. Mam nadzieję, że do tego działu będziecie wracać równie chętnie co do muzycznego, który pojawi się już niedługo i będzie działać na podobnej zasadzie. A teraz zapraszam wszystkich zainteresowanych do czytania!
czwartek, 31 lipca 2014
Przegląd polskiej prasy muzycznej, odcinek 1: TERAZ ROCK NR 8/2014 VS METAL HAMMER NR 8/2014
Dziś moi drodzy przyjrzę się zawartości dwóch najnowszych numerów wciąż dość poczytnych magazynów muzycznych w Polsce. We wrześniu minie 10 lat odkąd kupiłem pierwszy numer "Teraz Rocka" jakieś dwa lata później zainteresowała mnie na dobre treść pojawiająca się w "Metal Hammerze". Następnie serducho podbił "Mystic Art" i coraz bardziej czarcie wydawnictwa z "7Gates" i Mega Sinem" na czele. Dziś za najlepsze pismo muzyczne uważam otwarcie "Musick Magazine", z którego bije pasja do tworzenia i przepytywania muzyków. Po co robić przegląd prasy, skoro każdy może sobie po prostu gazetę zakupić? Ano po to by utrwalić komentarz na temat tego na czym dane magazyny się skupiają.
wtorek, 29 lipca 2014
5 utworów, które powinniście poznać vol.1: CONVERGE, IGORRR, BARONESS, MOTIONLESS IN WHITE, THE DILLINGER ESCAPE PLAN
Witajcie w nowym stałym dziale na blogu! Będę Wam proponować w nim najciekawsze na moje ucho muzyczne wyziewy z najróżniejszych gatunków mając nadzieję, że nie wszystkie kojarzycie. Przy każdym utworze pojawi się choć kilka słów wyjaśnienia dlaczego właśnie ten. Zapraszam do czytania i słuchania!
CONVERGE - Grim Heart/Black Rose
Utwór z albumu "No Heroes", jeden z najdłuższych w ich karierze, wyraźnie podzielony na dwie wynikające z siebie części. Pierwsza porusza swoją rzewnością i emocjonalnym śpiewem, druga rozrywa na strzępy szaleństwem i rozpaczą. Tylko oni potrafią ubrać tak chaotyczną muzykę w piękne szaty i dźwięki. Uwielbiam ich od dawien dawna i jak dobrze pójdzie to Jane Doe zagości na mojej łapie. Taaaaak, chciałbym tatuaż z tą okładką.
Etykiety:
5 utworów które powinniście poznać,
Baroness,
Converge,
Igorrr,
metal,
Motionless In White,
muzyka,
rock,
Stanley,
The Dillinger Escape Plan,
zestawienie
niedziela, 27 lipca 2014
W kuchni ze Stanleyem, czyli przepis na sałatkę Cezar!
Elo, elo wszystkim! Dziś dowiecie się, że wcale nie ograniczam się do zagotowania wody i zrobienia jajecznicy. W prosty i przejrzysty sposób dostaniecie przepis na sałatkę Cezar! Zanim zaczniecie się do niej zabierać to pamiętajcie, tak jak Rysio przykazywał: umyjcie rączki. Jako, że nie wyobrażam sobie robienia czegokolwiek bez muzyki to zabierzta do kuchni sprzęt grający i odpalcie co tam sobie chcecie, gwarantuję, że wtedy zabawa będzie przyjemniejsza.
piątek, 25 lipca 2014
557 kilometrów, czyli jak pielęgnować związek na odległość.
Zaznaczę od razu, że postępowanie wobec moich wskazówek wcale nie gwarantuje sukcesu i "życia długo i szczęśliwie". Jest to raczej zbiór porad uniwersalnych, ale nie cementujących w żaden sposób związku do grobowej deski. Tak się jakoś złożyło, że Sonię poznałem w zeszłym roku podczas wielkiego kryzysu w moim poprzednim związku. Odległość między mną a moją poprzednią partnerką nie była nie wiadomo jak wielka, z Ostródy do Gdańska jest ledwie od 3 do 4 godzin pociągiem (uwzględniając opóźnienia). Z jednej relacji na odległość wpadłem więc w drugą, moi drodzy z Ostródy do Jeleniej Góry jest blisko 557 kilometrów co równa się z jedenastogodzinną podróżą często jedynie na kilka dni.
Mitem jest, że związek na odległość skazany jest z góry na porażkę. Ludzie pochodzący z różnych krajów, wyznający różne religie, mający inny kolor skóry i mówiący obcymi dla siebie językami są w stanie związać się na całe życie. Najważniejsza jest cierpliwość i upór. Problem w tym, że młodzi żyjący w dzisiejszych czasach często nie potrafią być stali w uczuciach mając partnera/partnerkę pod samym nosem. A co dopiero "żyć" z kimś na odległość? Pokusy czyhają na imprezach, wśród znajomych i tak dalej i tak dalej. Związek na odległość opierać się więc musi na maksymalnym zaufaniu i komunikacji. Jeśli na tym polu pojawiają się zgrzyty to prędzej czy później się to wszystko porozłazi. Pozwólcie więc, że podpowiem czego nauczyłem się metodami prób i błędów. Finał moich rozważań być może Was zaskoczy, no ale nie uprzedzajmy faktów.
STANLEYA KILKA RAD JAK NIE ZWARIOWAĆ W ZWIĄZKU NA ODLEGŁOŚĆ.
1.PISZCIE DO SIEBIE I DZWOŃCIE. Proste. Najważniejszy jest stały kontakt. A pisać można przecież nie tylko SMS-y ale i wiadomości na FB, a to przecież nic nie kosztuje. Grunt by robić to regularnie i nie na siłę. Wiadomo, że człowiek może być zajęty albo zmęczony, nie ma co ściemniać, że jest inaczej i odpisywać z łaski. To samo z rozmowami przez telefon. Jeśli w związku jest miłość, przyjaźń i zaufanie to i zrozumienie się pojawia. Jeśli chcecie uniknąć niezręcznego "Nie chcesz ze mną rozmawiać/pisać?" to po prostu bądźcie szczerzy. Powiedzenie wprost, że się pada na ryj nie zirytuje przecież drugiej połówki.
Etykiety:
artykuł,
jak pielęgnować związek na odległość,
kobiety,
lifestyle,
mężczyźni,
miłość,
porady,
seks,
Stanley,
wskazówki,
związki,
życie codzienne
środa, 23 lipca 2014
Za co hejtujemy polskie zespoły, czyli o rzucaniu mięsem w artystę.
Internauci potrafią niszczyć. Potrafią dojebać ukrywając się za maską anonimowości we wszystkie świętości, w klasykę czegokolwiek, bezpardonowo i momentami na tyle skutecznie by zniechęcić do robienia czegokolwiek. Z drugiej strony są potrzebni, ich skupienie na niszczeniu, tego co ich mierzi często jest większe niż fanów na swoim ulubieńcu. W naszym uroczym kraju hejtuje się mistrzowsko i beztrosko, kpi się, drwi się, obrzuca mięsem bezczelnie, ale często trafnie. Nie przepadam za hejtami, jeśli ograniczają się do rzucania bluzgami bez uzasadnienia. Określenia typu "chujowe, pozdrawiam", "gówno" i tym podobne nie wnoszące nic do dyskusji znikają wraz z osobami, które napiszą takie coś na moich stronach.
Kapele na naszym podwórku nie mają lekko. Gdyby hejterzy podrywali panienki z taką łatwością jak rzucają błotem w muzyków, to może nie byliby tak sfrustrowani by siedzieć i marudzić na tych wszystkich grajków maści rozmaitej. No cóż. Każdy ma święte prawo napisać w sieci, że coś mu się nie podoba. Mi też nie podobają się takie czy inne kapele (napiszę o tym za jakiś czas), ale bliżej mi do osoby trollującej niż otwarcie nienawidzącej danego artysty. Sukces kłuje w oczy, więc trzeba się wyżyć, wyrazić negatywą opinię. Ma to swoje dobre strony bo hejterstwo zmusza artystę do odpowiedzi, czasem dosłownie, a czasem nowym materiałem, tworzeniem czegoś wyjątkowego, z drugiej strony ostatnia petycja o rozwiązanie grupy Ghost bardzo mnie zasmuciła, antyfani po prostu przeginają w tym przypadku. Przeszkadza? Uwiera w dupę? Nikt słuchać nie karze.
Przed Wami mały zestaw artystów (dla części czytających być może "artystów"), którzy obrywają gównem najczęściej. Póki co polskich, ale pojawi się też pisanina o zagranicznych. Skąd to całe hejterstwo? Czy tak naprawdę jest kierowane w stronę samych muzyków czy jednak ich fanów? Postaram się temu przyjrzeć bliżej.
COMA
W przypadku tej grupy najwięcej zarzutów o "chujowość" pada pod adresem wokalisty Piotra "Robuca" Roguckiego. Facet ten ma specyficzną ekspresję i jego zachowanie może irytować. Muzycznie jednak nie potrafię tej grupie nic zarzucić, grają swoją wyważoną mieszankę rocka i metalu, od roku 2004 kiedy to wyszło "Pierwsze wyjście z mroku" urośli do rangi grupy (nie, nie używam tego słowa na wyrost) kultowej wśród młodych osób. Oczywiście teksty pana wokalisty są momentami egzaltowanym bełkotem, ale na dobrą sprawę te wszystkie herbaty co wznoszą krzyk u sąsiada nie są takie trudne do zrozumienia. Metalowcy nie znoszą tej grupy, bo młode kuce wbijają się w ich ciuszki i przyszywają naszywki obok logosów Slayera czy Metalliki. To chyba znak czasów, miksowanie gatunków jest modne, a tłumaczy się to otwartością umysłu. Za co więc Coma jest najbardziej besztana? Zdaje mi się, że za nadęcie, którego na początku kariery tego zespołu nie widziałem. Za skupienie się przez pana wokalistę na Must Be The Music i co tu dużo mówić, za gwiazdorkę. Muzycznie naprawdę nie potrafię niczego zarzucić i lubię to co stworzyli na czterech dotychczasowych krążkach. Muszę przyznać, że hejterstwo zostało fajnie skomentowane w utworze "Los cebula i krokodyle łzy" z ich ostatniego albumu, zakładam, że się nim od ładnego czasu, po prostu już nie przejmują.
niedziela, 20 lipca 2014
6 polskich twórców komiksów internetowych, których warto śledzić.
Dziś będzie o komiksach, które inspirują. Ich twórcy przelewają na papier swoje sukcesy, rozczarowania, poglądy na otaczający nas świat. Mają dużo do powiedzenia, więc po prostu robią swoje i często sprawiają, że popadam w refleksję nad tym co mnie otacza. I za to jestem im wdzięczny i dlatego o nich tu piszę. Zerknijcie więc i zainteresujcie się. Naprawdę warto. P.S: Jeśli nie podaję imienia i nazwiska to znaczy, że nie namierzyłem (ale się starałem!)
KAROLINA DANEK - OPOWIEM CI BAJKĘ JAK KOT PALIŁ FAJKĘ
Na koty natrafiłem zupełnie przypadkiem i zostałem na dłużej. Autorka bardzo proste prawdy życiowe ubiera w bardzo zgrabne rysunki, przemycając często typowe kocie zachowania. Także pytanie brzmi czy to kot jest podobny do człowieka czy człowiek do kota. Ach, dodam jeszcze, że gdyby dym papierosowy układał się w takie ładne spiralki jak tu to wróciłbym do nałogu. Autorkę możecie namierzyć pod tymi linkami:
sobota, 19 lipca 2014
Stanley vs Babymetal!
Okej, BABYMETAL, to teraz bardzo gorący muzyczny temat. Niech to zdjęcie sportretuje Wam moją pierwszą reakcję na to co zobaczyłem w teledysku do Doki Doki Morning:
piątek, 18 lipca 2014
Życie z kocim terrorystą, czyli jak wytrzymać z Behemothem.
No siema, to nie będzie wpis o kapeli Behemoth, która wygląda tak:
To będzie wpis o zwierzątku imieniem Behemoth, które wygląda tak:
Porównanie z grupą Nergala nie jest przypadkowe. Mój kot jest 666 razy bardziej diabelski od nich nawet kiedy leży jak na tym zdjęciu.
czwartek, 17 lipca 2014
Dzień dobry wszystkim, czyli co Wy tu robicie?
To jestem ja:
A to są co najmniej dwa wyjścia skąd się tu wzięliście:
a) przypadkiem wpisaliście "Stanley" w wyszukiwarkę (nie wiem po co, "stanley" to nie jest popularne słowo, ale może nie chciało Wam się dopisywać Kubrick czy coś w tym rodzaju)
b)trafiliście tu, bo dałem cynk, że coś tu się będzie, może i ciekawego, działo poprzez FKRBZM. (Ha, ha! Niewtajemniczonym teraz nie wytłumaczę, nich sobie wpiszą i namierzą źródło).
Subskrybuj:
Posty (Atom)